top of page

Urbanista apeluje do łodzian: "Nie bądźmy dziadami! Rozwiążmy problem dziadoparkingów"!

Artykuł ukazał się w Gazecie Wyborczej 16 czerwca 2019:

Ogrodzenie przy Sienkiewicza 54, z którego znikły szpecące banery (fot. Szymon Bujalski)

Jakub Krzysztofik* : "W tej sprawie panuje zmowa milczenia. Władze miasta nie chcą wnikać w gospodarowanie na prywatnych nieruchomościach, a mieszkańcy korzystają skwapliwie z oferty" - pisze w liście do "Wyborczej" Jakub Krzysztofik, łódzki urbanista. I apeluje, by podjąć wreszcie skuteczną walkę z dziadoparkingami.**

W opinii wielu osób odwiedzających nasze miasto, wreszcie zaczęło się ono rozwijać. Może znów wraca moda na Łódź, która pchnie ją na tory rzeczywistej poprawy jakości życia mieszkańców? Zaczynamy w to powoli wierzyć. Jest jednak jeszcze sporo do zrobienia i na pewno nie jest łatwo uporać się z wyzwaniami wieloletnich zaniedbań. Trudno zamykać oczy na sprawy, które aż kłują nonszalancją oraz brakiem konsekwencji i determinacji w działaniu naszych władz. Ale sprawa dzikiego i nielegalnego parkowania dotyczy też nas samych, mieszkańców miasta.

Skąd te bieda-parkingi?*** Kiedyś przeczytałem w internecie definicję takiego łódzkiego bieda-parkingu: „najwyższe i ostatnie stadium rozwoju kamienicy wielkomiejskiej”. Śmieszne? Bynajmniej. Jak to się dzieje, że w naszym mieście najbardziej opłacalnym sposobem zagospodarowania nieruchomości jest przekształcenie jej w parking? Mało tego. Zgodnie z przytoczoną definicją opłaca się nawet wyburzyć kamienicę i zamienić ją w taki nielegalny "bieda-parking”. No właśnie, nielegalny! Jak to jest, że można zarejestrować taką działalność gospodarczą, płacić podatki, zatrudnić ludzi i nikt nie pyta o podstawowe dokumenty: pozwolenie na budowę, warunki sanitarne, zgodność z planem miejscowym, czy kodeksem reklamowym? Nie chciałbym zanudzać czytelników listą złamanych przepisów przez właścicieli takich miejsc, ale proszę mi wierzyć, że jest porażająca. Czyściec wraków i kurczaki Wystarczy też spojrzeć na nędzę estetyczną takiego typowego miejsca... a jednak nikt tego nie widzi. Program takiej inwestycji składa się z wielu elementów. To buda-portiernia bez toalety i wody. Nędzne ogrodzenie z pourywanymi banerami reklamującymi sam parking i kredyty-chwilówki. Odrapane ściany sąsiednich budynków „ozdobione” bilbordami. Żwirowa nawierzchnia z dziurami wypełnionymi cieczą mieniąca się tęczową chemią wszystkich związków cieknących z mieszkających tu „luksusowych” limuzyn. Czyściec kilku wraków aut, które jakoś nie mają szczęścia udać się do raju-szrotu. Przyczepa z kurczakami już na zawsze „nietrwale związana z gruntem”. I „tymczasowy od pięciu lat” budynek-namiot z tanią książką, który nie przestaje działać nawet w zimie (sic!)… Naturalistycznemu opisowi tych miejsc smaczku w stylu prozy Marka Hłaski dodają porzucone przy ogrodzeniu buteleczki po wódce... Temat drażliwy politycznie W tej sprawie panuje zmowa milczenia. Władze miasta nie chcą wnikać w gospodarowanie na prywatnych nieruchomościach, a mieszkańcy korzystają skwapliwie z oferty takich parkingów. Temat staje się drażliwy politycznie, bo po co naruszać ten układ, można tylko się narazić i sporo stracić. Wielu obserwatorów nie chce właśnie z tych przyczyn ruszyć sprawy.

W centrum na pewno brakuje miejsc parkingowych i jest zapotrzebowanie na parkingi strzeżone, ale z drugiej strony fiaskiem kończą się kolejne przetargi na parkingi wielopoziomowe. Doprawdy nie potrafię zrozumieć, jak miasto może ogłaszać konkurs na „parking w kamienicy” i tolerować istniejący „system parkingowy”. Szkoda, że nie wystartowałem w tym konkursie, ale zabrakło mi sił, aby wysłać pracę, która jest z góry najlepsza, bo po prostu jest i działa. Jej tytuł: „Ostatni i najwyższy etap rozwoju kamienicy wielkomiejskiej: dziadoparking”. Niestety, nie mam praw autorskich to tego patentu, który świetnie zaspokaja potrzeby mieszkańców i co najważniejsze, jest ekonomicznie najbardziej wydajny. Wszyscy zadowoleni.

Potrzebna determinacja Jak rozwiązać problem? Po pierwsze – należy opracować diagnozę stanu istniejącego. Do tego potrzebna jest determinacja i powołanie interdyscyplinarnego zespołu doradców o mocnych kompetencjach, aby wskazywać odważne rozwiązania i je konsekwentnie wdrażać. Parkingi wielopoziomowe nie zaczną działać bez likwidacji dzikiego parkowania. Trzeba też stawić czoła faktowi, że miasto musi pozostawić pewną liczbę miejsc parkingowych poza rynkiem komercyjnym i je po prostu dotować. Warto rozważyć innowacje techniczne, takie jak małe, modułowe parkingi wirowe (na zdjęciu poniżej). Nie są wcale takie drogie, a na pewno są tańsze od podziemnych czy wielopoziomowych. Poza tym mogą one być rozproszone i naprawdę wszędzie się zmieszczą. Takie rozwiązanie proponowaliśmy w opracowanej przez nasz zespół koncepcji Rewitalizacji Obszarowej Centrum Łodzi, ale niestety są sprzeczne z przyjętym planem miejscowym. Koleżanki i koledzy z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej i radni, zmieńcie to!

Parking wirowy w Bydgoszczy fot. Jakub Krzysztofik Dwa lata i koniec Kolejny krok. Dajmy właścicielom bieda-parkingów dwa lata na doprowadzenie nieruchomości do stanu zgodności z przepisami budowlanymi. Dwa lata i ani dnia dłużej. Potrzebna jest tu rozważna, spokojna rozmowa i mediacje, a nie „donosy” do odpowiednich służb. Jestem pewien, że nie będzie konieczne uruchamianie nadzoru budowlanego, inspekcji pracy i sanepidu. Liczę, że po tym czasie pojawi się na płocie napis „na sprzedaż”, bo to właśnie jest doprowadzenie nieruchomości do zgodności z przepisami. I o to chodzi, aby takie nieruchomości zabudować nowymi budynkami. Tu potrzebne są zachęty dla inwestorów: liberalne, ale rozsądne warunki zabudowy lub zapisy w planie miejscowym, może pomoc gminy w formie zakupu kilku mieszkań i lokali na cele komunalne (to też potrzebne), zwolnienie z podatku od nieruchomości w wypadku szybkiej realizacji lub po prostu pomoc dla inwestora we wszystkich małych, biurokratycznych, codziennych barierach (np. nielegalne okna, kolizje z infrastrukturą podziemną).

Nie bądźmy dziadami! Nie wiem, czy to wszystko jest od razu możliwe, ale tak dalej być nie może! Trzeba przerwać to zamknięte koło. Równolegle warto konsekwentnie próbować zlokalizować parkingi wielopoziomowe jako system miejski, który może być uzupełniany przez małe parkingi automatyczne lub wirowe na prywatnych lub gminnych posesjach. Osobiście jestem przekonany, że wystarczyłoby zainwestować w innowacyjne rozwiązania małych automatycznych parkingów wirowych, przy których wielopoziomowe kolosy to przestarzałe grzmoty minionych epok. Pierwszy krok należy tu do miasta – lidera rewitalizacji. Wierzę, że jesteśmy w stanie w Łodzi postawić na innowacje. Jakiekolwiek rozwiązanie będzie lepsze od tego, co jest. Łodzianie, odwagi! Rozwiążmy problem "dziado-parkingów”! Nie bądźmy dziadami!

A poza tym uważam, że fontanna przed Teatrem Wielkim powinna być zburzona.


* Jakub Krzysztofik – architekt i urbanista. Główny projektant urbanistycznej koncepcji rewitalizacji obszarowej centrum Łodzi. **Definicja ta pochodzi z forum łódzkiej GW, a stworzył ją użytkownik "barnaba". Jarosław Ogrodowski podał ją dalej na swoim blogu; była częścią większego słownika, który w podobny sposób opisywał różne niezbyt ciekawe zdarzenia w naszym mieście.

*** śródtytuły od redakcji.


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page